Tawerna " Eden"

- Nie wszystko rozstrzygniesz tylko mieczem i siłą fizyczną, czasem będziesz musial użyć mózgu, innym razem magii, jeszcze innym serca, a nawet czasem wlasnego sumienia. Dobroc jest ulitna, ale puki Hexiia panuje nad danym terenem, jest stała. To dla rego w mieście kapłańskim w królestwie ludzi Mirialis przy pomocy dobrych kapłanów nadał ci panowanie nad zmianà formy i dal ci żyć chwilę wśród ludzi... nie kaźdy jest dobry, ale i nie kaźdy zły. Nie oceniaj książki po innych ją otaczających, alwme po jej wlasnej wyjątkowej treści... jak znaleźć treść ? Musisz patrzeć tym.
przylożyła twoją rękę do swojej piersi tak abyś czuł bicie jej serca.
- Nie oczyma.

-  Przykro mi lecz ja nie mam takiego serca jak myślisz. Mam tylko narząd, który może przestać pracować, nic więcej. A znam magię, znam, lecz tylko niszczycielską. Muszę Ci coś niestety powiedzieć...
Wstaje, jego usta są przy jej uchu.
- Jestem demonem, Wilkołakiem i Bezimiennym...

Jej oczy mało nie wyleciały na wierzch. Po chwili zemdlała.

Bierze ją na ręce i zanosi na zaplecze, kładzie na czymś wygodnym i wraca do swojego stolika.
- Norma...

Po chwili ona wraca z zaplecza.
- J...jak ty tu.... jak ty tu żyjesz w ogóle ? Nie masz logicznego prawa móc tu egzystować.... jak ?

- Nawet nie wiem... Może jestem aniołem?
Śmieje się lecz po chwili przestaje.
- Kuuuurwwaaaa no nie... No kurwa, no nie...

- Nie nie jesteś.... wyczuła bym... z resztą anioły majà serce... wierzą w Hexie i pokój na avillanie... dkatego nie zamierzam teraz wołać straży i odesłaç cię siłą do twojej fizyczności... gdyby nie lekkie zainteresowanie w twojej osobie byłabym to niechybnie mogła zrobić...

- Mogłabyś zrobić, jednak najwyższy z bogów nie byłby zadowolony. Lecz nie obchodzi mnie to nawet. Jestem zmęczony.
Wstaje i rusza do karczmarza.

- Po pierwsze... masz ten klucz do mojej villi o czym ci obiecałam, a po drugie, bylby gdyż go zwyzywałeś jak nie wiem co... ahh gdyby Mirialis nie widział w tobie podobienstwa do Thesaliana... aktualnie by cię nie było... więc nie lekceważ go...
rzuciła ci klucze.
-Dobrze że idziesz... ominię cię upadek... ale skoro idziesz to idę z tobą i tak zaraz kończę zmianè.

- Dobrze.
Rusza za nią. Po jakimś czasie jednak zatrzymuje się po czym oddaje jej klucze.
- Dziękuje jednak... Nie. To nie byłoby dobre, dla Ciebie. Nawet anioła można zdeprawować. Nie bądź Upadłą. Idzie do karczmy "Eden" po czym siada przy najciemniejszym stole.

- Ja wcale nie zamierzam się deprawować...
poszla do siebie
- zwyrol... o deprawowaniu mnie juź zaczął myśleć... cholerny gamoń... * lekkie poraźenie prądem* ałć.... już nie będę go wyzywać, ale i tak zaslużył....


tymczasem w "Edenie"
- Została juź tylko godzina do upadku.

Siedzi tą godzinę z groźnym wyrazem twarzy.

Udłyszałeś tylko alarm " Upadek!!!"
po chwili cała karczma wywinęła się do góry dnem, a z wcześniejszej podłogi a teraz sufitu zjechały metalowe rury a na nich anielice w seksownych strojach, które zaczęły tańczyć na tychże. hedna ewidentnie posłała ci sałusa..

Uśmiecha się do niej jak wilk do zwierzyny, którą chce upolować po czym oblizuje się.

każda z upadłych zaczyna się rozbierać do gołych piersi i samych majtek. w końcu równieź i ta twoja. Nagle na jedno z podwyższeń wbija jakiś zwyrol i próbuje dobrać się do tej twojej.

Wstaje i rozprostowuje się, a jako, że w barach coś sięga wygląda dość nieźle, szczególnie z tym wyrazem twarzy. Rusza do podwyższenia i gwiżdże na tego co próbuj się dobierać.

nagle ten wyjmuje zza pazuchy jakieś srebne cos podobne do krótkiej palki dlugości idealnie na jego broń i zaczyna macać jedną z piersi tej twojej upadłej bardzo brutalnie.

Wyciąga swoją szable i każe jej przybrać formę kosy. Idzie dalej do podwyższenia.

zamoniałeś że tam już od pół roku nie ma lisza... i nie zmienua formy... ale wyjątkowo jakby cud zmieniła się, ale nie w kosę lecz długi topór. Tymczasem boalowłosy wichrzyciel załączył świetliste ostrze w srebrnej rèkojeści . Broń zabojcza dla cb. srebro i światłość... pyścił on pierś i zaczàl grzebać rèką niźej.
Ona skowytała z bólu i puszczała po trochu krwii i soków z miejsca gdzie grzebał zwyrol.

Rzucił się biegiem z szaleńczym śmiechem na niego.

on tylko się uśmiechnął, zaczął głèbiej drąźyć rękà upadlaczkę zadając jej jeszcze większy ból i wyciàgnàł klingę w twoją stronę.

- Neoreros!
(Kozojebca!)
Zaatakował z góry tnąc na dół po czym zaczął zadawać ciężkie, krótkie ataki.

pierwszy atak chybił, ale zmusił przeciwnika do wyjęcia ręki z organów rozrodczych upadlaczki, która za chwilę o ironio upadła na odniesieniu i zaczęła płakać z bólu. masujàc co chwilę delikatnie swoją czułą część ciała.

F: Oh.. yare yare, ostry gracz się trafił. zadałeś mi kilka ran krótkimi atakami i co myßlisz, że jesteś fajny ?... nędzny demono wilkołak, który wchodzi w interesy rasowym aniołom... pffu...
zaczał cię atakowac sxybkimi licznymi cięciami mieczem światła.

Uśmiecha się.
- Rasa Panów dziwko.
Próbuje się bronić po czym upada a gdy przeciwnik podejdzie blisko atakuje jego nogi po czym rzuca w niego krzesłem. Po tyk ataku atakuje długimi, szybkimi cięciami.

// dlugie i szybkie dwuręcznym kamiennym toporem... cos mi się to nie widzi...//
ogółem wszystko wyszlo by udealnie gdyby nie to nacięcie na twoich plecach, które zrobił przy potykaniu się, przecięciu krzesła w locie i max dwuh dlugich atakach z teojej strony których płynnoßć zostawiała wiele do życzenia.
Tymczasem upadlaczka wymasowała sobie już organ i wyszła na zaplecze wczesniej coś szepsząc koleźance po fachu..