Mirialis oras Dragonus Geralt Wilkus pojawili się przy barze. - Dwa razy Owoc zakazany na koszt szefowej. a: Jak to na koszt szefowej ? - Wiesz z kim mówisz ? Jestem Ojcem Hexii, Mirialisem. a: a przepraszam mistrzu. Coß do tego ? - Tak dwa razy Upadek niebios, róenież na koszt córuchny.
Uderza w stół pięścią i zaczyna warczeć. - Nie rób ze mnie idioty, ty możesz to zrobić. Patrzy mu wprost w oczy. - Oddaj moją formę. Nie obchodzi mnie kim ani czym jesteś. Ja jestem wilkołakiem i nawet jeśli miałbym cierpieć to zamierzam nim być do pierdolonego końca.
- Jestem przede wszystkim WILKOŁAKIEM! Wstaje i warczy. - Nie zapominaj. Patrzy na resztę. - Ktoś chce się zmierzyć z pierdolonym DEMONEM I WILKOŁAKIEM?! POTĘPIEŃCEM ?! Patrzy na nich.
wszyscy się odwrocili udając powrót do codziennych prac. - Ahh.. Dragonusie zachowujesz się jak dziecko, któremu zabrano cukierka... oddam ci moce wtedy kiedy twoja pani tego zechce. Ja nie zamierzam naraźać Celestię na upadek bo tobie się tak podoba. Nie jestem głupi. Przyszliśmy tu na luzie obgadać interesy, a nie rozpocząć przedwcześnie wojnę międzywymiarową.
- Tylko tyle ? W zamian za pełnienie misji wyznaczonej przez panteon.... no dobra, a tak w ogóle, możesz tu zostać max dwie doby... przez ten czas moźesz tu prawnie być.