Dawnforge( Kuźnia Świtu)

- To nie demon, to ma pani. I uratowała moje życie, dała mi moc.
Pokazuje na zęby i oczy.
- Dzięki niej jestem wilkołakiem.

- TO demonica nocy i jedna z trzech służek Nyx.

- Nyx? Na szczęście nie wyznaje Nyx.
Tu robi znak ochronny.
- Dobrze mój drogi. Co do ślubu, kto go przygotuje?

-Ja, a teraz, ty i moja droga córeczka, wracajcie na ucztę.

- Ech, dobrze. Szkoda, że muszę być tam z innymi, wiesz jaki mam do tego stosunek.
Kłania się mu i zakłada hełm, czeka na swą wybrankę.

Księżniczka Veressa, wyszła ubrana w piękną suknię, kiedy szedłeś za nią zauważyłeś, że nei ma na sobie stanika.

Przybliża się do niej.
- Pani ma, czy tak wypada?
Patrzy na nią i idzie obok niej.

- Właśnie w tym rzecz, ze w staniku mi guzik wypada, toteż nawet założony nie spełnia swej funkcji.
Szepnęła ci do ucha.

Za chwilę słychać z pokoju Magniego rozbijanie czegoś szklanego

- Co jest... Pani, czekaj tu.
Biegnie do jego pokoju i wyciąga stalowy miecz.

Kiedy wszedłeś Magni leżał zakrawawiony i be języka. Próbował coś dukać, ale było za późno, elfi zabójca strzelił w twoją szyję strzałką usypiającą, nawet nei zauważyłeś jego twarzy. Maż była krótkotrwała, a więc szybko wróciłeś do siebie, elfa nie było, a Magni miał wbity twój miecz stalowy w serce. Ty na wpół przytomny stałeś i musiałeś się czegoś złapać by się nie wyebać, najbliżej była rękojeść miecza.

Krzyczy aby wezwać strażników.
- Zabito Cesarza! Elf zabił cesarza!
Kurwa, jeszcze jak mnie wrobią to będzie cudo...
Kaszle po czym pada na ziemię i odpływa.

Straż wparowała i widząc twój miecz w sercu Magniego, raczej nei wierzyła w elfy. Krótko mówiąc budzisz się w lochach z poczuciem tego, iż jedyną osobą, która może cię usprawiedliwić jest Veressa

Zmienia się w wilkołaka po czym ostrzy swoje pazury.

Tu nie ma krat, trafiłeś do izolatki, jesteś zamurowany....

//I? Może ostrzyć nie tylko o kraty geniuszu.//
Zmienia się w człowieka.
- Zajebiście kurwa, pierdolone elfy, pierdoleni krasnale. Pierdole cały Avillan. Nienawidzę tej krainy. Kurwa!

-A może Hellar ?
Zapytał strażnik




// wiem, alee tak, abyś wiedział, że nei przetniesz... //

- Pierdole już wszystko. Wszystko kurwa!
Przeklina w języku klanu.

Wtem do więzienia przyszła twoja niedoszła małżonka oraz karczmarz, u którego nocowałeś.

S: Ktoście ?
K: Eustachy Mieriov
V: Imperiatorka Veressa Protoshenko, córka zmarłego imperatora Magniego Protoshenki oraz arcykapłanka Mayi.
S: Wchodźcie, ale nie możecie wejść do izolatki, ani jej otwierać.

Wspólnie: Dobrze.

K: Witaj Likantropie, mam dla ciebie twoją ulubioną zupę, niestety jeszcze nei wiemy jak cię usprawiedliwić.

V: Co by nie było, będzie dobrze, teraz ja tu rządzę, doputy dopuki nie rozstrzygnie się Turniej Sierpomłotów, który toczy się o moją rękę oraz stanowisko. Jednak ja nei mam pełnej władzy, toteż nei moge cię uwolnić skarbie. Co do śledztwa, ujawniono już jedno, a mianowicie, na twojej broni są odciski palców większej ilości osób. Jeśli by patrzeć największego prawdopodobieństwa tego co twierdzisz, to nie był elf leśny, jak podpowiadała sytuacja polityczna, ale elf mroczny, którego odciski mamy, ale to raczej nikły dowód. Tym bardziej, że nie wiadomo skąd straż ma magiczną kulę audiowizji, która zarejestrowała prawdopodobnie sfałszowane twoje słowa w rozmowie z karczmarzem :
- Przez Magniego mój biznes podupał, ciągle przysyła mi takich, jak ty. Niby wielki imperator tfu... a jego córa w kulcie Mayi się puszcza. Jakbyśmy my, krasnoludzi swoich kultów nie mieli, do których nie trzeba się puszczać jakoby ladacznica jaka. Tfu.
- Ja pierdole, żeby pozwalać na to swojej córce! Wyobraź sobie bracie, że byłem tam w poszukiwaniu noclegu a tam dwie dziwki się liżą! Obrzydliwe.
Mówi to z obrzydzeniem.
- Mayię święcę ale kurwa mać, krew mnie zalewa. Krew ma niebieska!
Je trochę zupy.
- Od razu wyszedłem.
Daje pieniądze za pokój.
- Chuj, dam Ci pieniądze boś swój chłop, a swoich nie okradam. Okradam skurwieli i dziwki. Ech... a wydawało się, że Magni to swój... a się wydawało...
Kręci głową.
- Jednak będę musiał wejść na ponowny szlak najemnika.

Cóż, nazwałeś mnie dziwką, a przynajmniej tak jest tu, prawdopodobnie to jest jakiś przekręt tego bandziora, ale mniejsza z tym, w końcu chyba byś mnie tak nei nazwał, prawda ?

- Dziwką Cię nie nazwał bo nie wiedziałem nawet, że to ty. Powiem szczerze, kłamać nie będę. Gdybym wiedział, ze to ty nigdy bym Cię tak nie nazwał. Przyjmij moje przeprosiny.
Lekko łapię się za głowę, ból wpełza do jego głowy.
- Ghajos! Ematius! Eradiooooon....
Mdleje.

- Przenieść go do świątyni, zamkniemy go barierą, skoro mi nie ufacie towarzyszu. Byleby był daleko od boginki niocy, źle to na niego wpływa. 
S: tak jest.
Za chwilę wierzono cię wozem więziennym z więzienia pod świątynię Mayi

- Hjaror...
(Cierpienie)
Oddycha.
- Gejaro setius cavalorn...
(Ból zrodzon w mej głowie daje mi moc...)

- Cholera zna ktoś ten język ? 
Jechałeś dalej, w końcu cię dowieziono i zawleczono do podziemi.

- Hjrariotaealia...
(Zostawcie mnie, chce odpocząć... u żadnej Bogini.... u żadnej...)

Nie rozumiejący cię strażnicy znieśli cię do saanktum - żyły many, gdzie był również wkury rdzeń żywiołu ziemi. Zamknęli cię wtedy w już nie zwykłej klatce a w krysztwłowym bloku skalnym gdzie miałeś pobierać energię z saanktum  a jednocześnie nie móc się wydostqć z mqgicznej pułapki.

- AREJOS! CURACRRIUS CAELO!
(Przeklinam was, przeklinam tą krainę, jestem zrodzon z Cienia, jestem Niszczycielem, odrodzę się. Odrodzę się!)